Blog

#32 Co mówił Jezus o niebie na ziemi

17 listopada 2010 • przez • w Co mówił Jezus?

Co mówił Jezus o…
niebie na ziemi

Pewien starszy człowiek znajdujący się w więzieniu miał sen. Śniło mu się cudowne miasto – Nowe Jeruzalem. Widział tych, którzy wchodzą przez jego i bramy. Oto jego sen, „Nagle bramy rozwarty się ’ na przyjęcie przybyszów. Spojrzałem w tamtą stronę i zobaczyłem, ze miasto całe błyszczało silniej niż słońce. Ujrzałem tłumy z wieńcami na skroniach, z palmami i złotymi harfami w ręku. Wśród nich byli i tacy, którzy mieli skrzydła. Lecieli ponad tłumami wołając i śpiewając: „Światy, święty jest ! Pan”. Potem wrota zamknęły się. Kiedy to wszystko oglądałem, zapragnąłem znaleźć się wśród nich w tym mieście”.

Człowiek, któremu to się śniło, nazywał się Jan Bunyan. Więziono go przez wiele lat właśnie za wiarę. W więzieniu Bóg obdarzył go proroczym snem. Nic dziwnego, że gdy zamknięto bramy tego Miasta, pragnął znaleźć się w środku. Sen ten znamy dziś z jego utworu literackiego „Pielgrzymka na górę Syjon”. „Niebo na ziemi'” – tak brzmi tytuł. Można tu oczywiście używać różnych określeń i przymiotników, ale w pojęciu „nieba” zawarte jest właściwie wszystko.

Jak już mówiliśmy, kiedy Jezus powróci na ziemię, zabierze On Swój lud do nieba. Czytamy o tym w czternastym rozdziale Ewangelii Jana. Natomiast opis tego miejsca znajdujemy w Księdze Objawienia, opis wspaniałego miasta. Nowej Jerozolimy, która staje się niebem.

Sprawiedliwi będą w niebie z Chrystusem tysiąc lat i wraz z nim zstąpi Nowe Jeruzalem z nieba i stanie się stolicą ziemi. Zloty sen wieków okaże się nareszcie rzeczywistością, ziemia stanie się niebem. Oto, czego ten świat tak bardzo dziś potrzebuje, mając już dość walk, wojen, konfliktów, sporów, cierpień i śmierci. Świat jest tym wszystkim śmiertelnie zmęczony.

Spełnią się nareszcie zamiary Boże. Spełni się zamiar, jaki Bóg miał na początku, gdy stworzył ziemię. Urzeczywistni się w jej odnowieniu.

Jaki był Boży cel stworzenia ziemi? Z Księgi proroka Izajasza (45.18) dowiadujemy się, że Bóg nie otworzył jej, aby była pusta, lecz po to, aby miała mieszkańców. Jezus mówi: „Błogosławieni cisi! Albowiem oni posiądą ziemię” (Mat. 55). Posiądą Nową Ziemię nie w tej chwili, nie teraz, lecz wkrótce Wielu pesymistycznie spogląda w przyszłość i sceptycznie ocenia przyszłość Ziemi, ale żaden chrześcijanin nie powinien ulegać tym nastrojom. Chrześcijanin jest bowiem kimś więcej niż optymistą, jest realnym współwłaścicielem Nowej Ziemi. Prawdziwe są bowiem przepowiednie Pisma Świętego o znakach poprzedzających Jego powtórne przyjście i o nowej wspaniałej ziemi.

Jednakże wielu nie podziela tego optymizmu. Niezbyt dawno uczeni dowodzili, że ziemia spadnie w końcu i spłonie. Inni kreślili obraz „wyschnięcia ziemi”, obraz ludzi uganiających się za ostatnimi kroplami wody do picia. Jeszcze inni uczeni przewidywali kosmiczne katastrofy i zderzenie z jakąś wielką gwiazdą Wymyślono także opis wybuchu masy ziemskiej pod wpływem wewnętrznego ciśnienia. Jakiś uczony twierdził ostatnio, że ziemia po ochłodzeniu się stanie się w końcu skrzepłą bryłą lodu, lśniącą i błyszczącą, ale całkowicie martwą. Uczony ten powiedział, że jest to kwestia jeszcze „milionów milionów lat”.

Najlepsza chyba i najpewniejsza informacja o tym, co się stanie z ziemią, pochodzić musi od tego, który ją stworzył. Stwórca wie przecież, po co i dla kogo stworzył ziemię. On też jedynie odsłonić może nam przyszłość tej planety.

Na podstawie Biblii możemy być pewni, że lud Boży zamieszka na ziemi. Ziemia więc, jako planeta, nie będzie miała nigdy końca. Nie spłonie ani nie zamarznie, nie spali się ani nie wyschnie.

Stosownie do tych nauk i proroctw będzie to najdoskonalsze miejsce w całym wszechświecie. Dlaczego więc tak trudno nam o optymizm? Obietnice Boże nadal są aktualne. Skoro Bóg coś ofiarowuje, to ofiarowuje naprawdę.

Bóg dał ludziom we władanie wszystko, co znajdowało się na ziemi. Stworzył człowieka na Swój obraz i podobieństwo, aby człowiek mógł sprawować władzę w Jego imieniu (patrz: 1 Mój. 1,26). Z kolei Bóg przekazał człowiekowi władzę nad dziełem Swych rąk (patrz: Psalm 8,6). Na skutek upadku Adama człowiek utracił jednak raj ziemski i stał się niewolnikiem tego, komu uległ (patrz: 2 Piotra 2,19).

Trzykrotnie nazywa Chrystus szatana „księciem .tego świata” (patrz: Jan 12,31; 14,30; 16,11). Szatan kusił i Chrystusa, pokazał Mu wszystkie królestwa na ziemi, mówiąc: „Dam ci całą tę potęgę i wspaniałość, bo do mnie należy i mogę Ją dać, komu zechcę. Jeżeli więc oddasz mi pokłon, cała będzie należeć do ciebie” (Łuk. 4,6).

Chrystus odrzucił jednak tę pokusę. Przez Swą ofiarę odkupił nie tylko człowieka, ale i władanie ziemią, które postradał Adam. Apostoł Paweł nazywa Chrystusa „ostatnim Adamem” (l Kor. 15,45). Przyszedł On na świat, aby „szukać i zbawić to, co zginęło” (Łuk. 19,10). Chrystus przyszedł, aby zbawić i odkupić wszystkie przywileje pierwszego człowieka na ziemi. Pierwszy człowiek – Adam – utracił swoje panowanie nad ziemią. „Ostatni Adam” przybrał na skronie koronę z cierni i zapłacił największą cenę za odkupienie ludzi. Śmierć i męka Chrystusa na krzyżu nie tylko uratowała ludzi od wiecznej śmierci, ale wybawiła ziemię przed ciemnościami, które miały ją ogarnąć. Ofiara Zbawiciela była doskonała i pokrywa wszystkie nasze grzechy.

Apostoł Paweł pisze, że stworzenie wzdycha i boleje aż dotąd… A nie ono samo, lecz i my sami, którzy posiadamy już pierwsze dary Ducha, wzdychamy całym jestestwem swoim, oczekując przybrania za synów Bożych i odkupienia ciał naszych (patrz Rzym. 8,22.23). Wszystkie stworzenia zamieszkujące ziemię oczekują nadejścia tego dnia. Chodzi o tę chwilę nad chwilami, kiedy wszystkie dzieci Boże staną się duchowo i fizycznie nieśmiertelne, kiedy spełni się odkupienie.

Kto uważnie czyta wszystkie cztery Ewangelie, wie, że Jezus widział nie gdzie indziej, a właśnie na ziemi, miejsce dla ludzi odrodzonych, odkupionych i z powrotem obdarzonych władzą. Chodzi o władzę właśnie nad ziemią. W Swym przepięknym Kazaniu na Górze Jezus używa słów: „posiądą ziemię” (patrz: Mat. 5,5). Jezus nazywa to inaczej „odnowieniem” czy „odrodzeniem” świata (patrz Mat. 19,27-29). Ziemia zostanie odnowiona, odrodzona, jakby stworzona na nowo, Prorok Izajasz zapowiada, że Bóg stworzy nowe niebo i nową ziemię (65,17). Księga Objawienia to potwierdza: „Zaprawdę, oto wszystko nowym czynię” (21,5). Są to harmonizujące ze sobą stwierdzenia i zapowiedzi.

W Ewangelii Łukasza znajdziemy przepowiednię o nadejściu królestwa chwały: „Pan Bóg da mu tron Dawida, ojca jego. Będzie królował nad rodem Jakuba na wieki, a królestwo jego nie będzie mieć końca” (Łuk. 1,32.33). Wszystko, co stracone zostało w Adamie, odzyskane zostało w Chrystusie -„ostatnim Adamie”. Odkąd bramy raju zamknęły się za pierwszym człowiekiem, sen rajski trwał w sercu ludzkim. Bóg spełni te nadzieje. Sen ten nie będzie Jedynie snem. Przez stulecia aż do naszych dni zachowuje się ta zbawienna, niegasnąca nigdy nadzieja. Sen zamieni się w rzeczywistość, kiedy przyjdzie na to właściwy czas.

Mniej więcej sto lat temu astronomowie zaobserwowali pewne nieregularne ruchy planety Uran najdalej wówczas położonej znanej planety naszego systemu słonecznego. Poddając się sugestii Francois Arago, astronom francuski Leverrier obliczył matematycznie, że poza orbita planety Uran musi znajdować się jakaś nieznana planeta. Astronom niemiecki Galie powiedział wówczas wszystkim, którzy obserwowali niebo przez teleskop: „Wpatrujcie się w ten punkt!”

I rzeczywiście posłuchano go, a wkrótce znaleziono i drugą, nieznaną jeszcze planetę, która znajdowała się dokładnie w punkcie wyliczonym matematycznie.

Radość astronomów z odkrycia „świata poza orbitą Urana” była oczywiście niezmierna… „Jest jakiś świat poza zasięgiem naszych przyrządów!” – wołali jeden przez drugiego.

Jeśli wynajdziemy taki elektroniczny teleskop, który pokaże przeszłość w czasie i przestrzeni, ujrzymy ziemię powstającą z ręki samego Boga, gdy czynił wszystko dobrym (patrz: 1 Mój. 1,31). Człowiek mógł cieszyć się tym dobrem w nieskończoność, ale „przez jednego człowieka grzech przyszedł na świat, a przez grzech śmierć; i w ten sposób śmierć przyszła na wszystkich ludzi ponieważ wszyscy zgrzeszyli” (Rzym. 5,12.13). Na początku jednak wszystko było dobre, nawet bardzo dobre.

Wymieńmy niektóre z tych dobrodziejstw:

  1. Nowy świat. Stwórca uczynił ziemię, aby była wiecznym mieszkaniem dla człowieka, jak o tym czytamy w 1 i 2 rozdziale 1 księgi Mojżesza. Według Biblii ziemia nie została stworzona na zagładę, wszak była dziełem miłującego nas Boga. Na ziemi mieli zamieszkać szczęśliwi ludzie. Nawet dziś w naturze dostrzec można ślady potęgi i majestatu Stwórcy. Nowa była nie tylko ziemia, lecz i człowiek.
  2. Nowa rasa. Jak o tym czytamy również w 1 Mojż. 1,26. Bóg stworzył człowieka na Swój obraz i podobieństwo, oddał mu we władanie wszystkie zwierzęta i rośliny. Nic dziwnego, że Bóg powiedział o wszystkim, że było dobre. Nie było bólu ani chłodu, choroby ani wojen, nieszczęścia ani śmierci. Człowiek cieszył się zdrowiem, szczęściem i życiem wiecznym. Drzewo życia rosło na ziemi.
  3. Praca dla przyjemności i radości (patrz 1 Mojż. 2,15). Była ona przyjemnością. Była ona dla człowieka błogosławieństwem tak długo, jak długo cień zła nie zawisł nad ziemią. Człowiek miał współpracować z Bogiem. Jezus powiedział: „Ojciec mój działa jeszcze teraz – i ja działam także” (Jan 5,17).
  4. Święty dzień sobotni jest znakiem twórczej potęgi Bożej. „Tak zostały ukończone niebo i ziemia oraz cały ich zastęp. I ukończył Bóg w siódmym dniu dzieło swoje, które uczynił, i odpoczął dnia siódmego od wszelkiego dzieła, które uczynił. I pobłogosławił Bóg dzień siódmy, i poświęcił go, bo w nim odpoczął od wszelkiego dzieła swego, którego Bóg dokonał w stworzeniu” (1 Mój. 2,1-3). Na podstawie listu Pawła do Hebrajczyków wiemy także, że Syn towarzyszył Ojcu przy stworzeniu świata. Towarzyszył Mu także przy uświęceniu dnia sobotniego. Był to znak Jego wspaniałej potęgi twórczej, a jednocześnie wzór i przykład dla ludzi. W dniu odpoczynku Chrystusa, błogosławieństwa spływają na Jego lud.
  5. Bezpośrednia łączność z Bogiem. Bóg rozmawiał z Adamem (patrz 1 Mój. 2,16). Boski Nauczyciel udzielał osobiście wszystkich wskazówek pierwszym ludziom w raju.

Tak przedstawiał się wczorajszy świat. Lecz jak w porównaniu do niego wygląda świat dzisiejszy?

  1. Ta przepiękna wizja przeszłości ziemi stanowi zarazem zapowiedź jej jutra, świadczy ona o wieku ziemi. Powierzchnia, zalana już raz wodami potopu, pokryła się ranami i bliznami wojen. „Niebiosa jako dym zniszczeją, a ziemia jako odzienie zwietrzeje, i obywatele jej jako i ona zginą” (Izaj. 51,6).
  2. Ta nowopowstała bezgrzeszna rasa zaraziła się bakcylem grzechu. W liście do Rzymian czytamy słowa Pawła: „Wszyscy bowiem zgrzeszyli i pozbawieni są chwaty Bożej” (3,23). Odłączeni zostali od drzewa żywota, które Bóg zabrał z tego świata. A tutaj już „aż po chwilę obecną jęk przenika wszelkie stworzenie” (Rzym. 8,22).
  3. Praca dla przyjemności zamieniła się w pracę z konieczności, w pracę w pocie czoła, wykonywaną celem zarobienia na chleb. Jest to zasadnicza różnica (patrz: 1 Moj. 3,17-19).
  4. Ustanowiony przez Chrystusa dzień sobotni zaczęto zaniedbywać i zmieniono czwarte przykazanie (patrz Dań. 7,25).
  5. Grzech oddzielił człowieka od Boga. Różnice – jak widać – są ogromne pomiędzy szczęśliwym „wczoraj” a niepewnym „dzisiaj”. Ale mamy jeszcze przed sobą „jutro”. W Dziejach Apostolskich czytamy: „Przeto upamiętajcie i nawróćcie się, aby były zgładzone grzechy wasze, aby nadeszły od Pana czasy ochłody i aby posłał przeznaczonego dla nas Chrystusa Jezusa, którego musi przyjąć niebo aż do czasu odnowienia wszechrzeczy, o czym od wieków mówił Bóg przez usta świętych proroków swoich” (Dz. Ap. 3,19-21).

Tak brzmi obietnica Boga. Dobre „jutro” podobne będzie dobremu „wczoraj”. Jezus przyszedł na ziemię, aby tak właśnie się stało (patrz: Łuk, 19,10). Królestwo Adama zostanie wskrzeszone w królestwie Chrystusa. Sprawiedliwi zmarli powstaną, do nich należeć będzie niebo. Przeminie tysiąc lat królestwa Chrystusowego i grzesznicy zmartwychwstaną, aby udać się na sąd. Potem lud Boży zgromadzi się w odnowionym raju. Co tam będzie?

1. Będzie tam nowa ziemia: „My zaś oczekujemy, według przyrzeczenia Pana, nowego nieba i nowej ziemi, gdzie sprawiedliwość zamieszka” (2 Piotra 3,13).

Nie będzie tam ani więzień, ani szpitali, ani cmentarzy. Nikt nie będzie grzeszył, chorował ani umierał. Nie będzie tam płaczu ani żalu, smutku ani rozpaczy. Nikt bowiem nie będzie się już smucił czy martwił. Nie będzie bólu ani cierpień. Nikt nie powie, że jest chory albo że mu coś dolega (patrz: Izaj. 44,22; 33,24; Obj. 21,4.5).

Apostoł Paweł, który ponad 50 razy wraca w swych listach do sprawy powtórnego przyjścia Chrystusa, wyraźnie mówi, że zmianie fizycznej ulegnie cały świat materialny: „Wiemy bowiem, ze całe stworzenie wespół wzdycha i wespół boleje aż dotąd. A nie tylko ono, lecz i my sami, którzy posiadamy zaczątek Ducha, wzdychamy w sobie, oczekując synostwa, odkupienia ciała naszego” (Rzym. 8,22.23).

A więc cała przyroda – wody, góry, morza i lasy, kwiaty i ogrody – zostaną przemienione w jeden wielki rajski ogród.

„Jutro” przyniesie światu nie tylko Nową Ziemię.

2. Przyniesie także światu odmienioną ludzkość. Odmienioną – to znaczy odkupioną krwią Chrystusa, unieśmiertelnioną i okrytą chwalą Bożą, wieczną i bezgrzeszną, zdrową duchowo i cieleśnie. Ludzkości tej niepotrzebni będą już lekarze, ponieważ nikt nie będzie chorował ani doznawał jakiegokolwiek uszczerbku na ciele (patrz: Izaj. 35,5.6.10).

3. Radość w pracy! Będą ludzie budować domy, aby w nich mieszkać, i zakładać winnice, aby jeść z nich owoce (patrz: Izaj. 65,21.22).

Nowe Jeruzalem stanie się więc stolicą Nowej Ziemi. Będzie tam mieszkań tyle, że starczy dla wszystkich. A jednak ludzie wznosić będą domy i zakładać winnice, uprawiać pola i zbierać plony. Ludzie odnajdą bowiem radość w pracy.

4. W nowym Edenie powróci w blasku chwały dzień sobotni (patrz: Izaj. 66,22.23).

Na początku istnienia świata człowiek zachowywał bezpośrednią stałą łączność z Bogiem. Grzech przerwał ten związek. Kiedy nadejdzie to oczekiwane, wyglądano jutro, człowiek stanie twarzą w twarz z Bogiem. Człowiek odzyska swój utracony związek z Bogiem. „I nie będzie już nic przeklętego. Będzie w nim tron Boga i Baranka, a słudzy jego służyć mu będą. I oglądać będą jego oblicze, a imię Jego będzie na ich czołach. I nocy już nie będzie, i nie będą potrzebowali światła lampy ani światła słonecznego, gdyż Pan, Bóg, będzie im świecił i panować będą na wieki wieków” (Obj. 22,3-5). „Ludem jego będą, a on, Bóg, będzie z nimi” (Obj. 23,3). Tak jak było na początku tak będzie i na końcu: Nowa Ziemia, nowa ludzkość, praca dla przyjemności i radość z pracy, święcenie dnia sobotniego, codzienna łączność z Bogiem.

Strona po stronie Pismo Święte rozważa nadejście „dni nieba na ziemi”. W Objawieniu znajdujemy taki opis, nakreślony z tęsknotą i zachwytem, opis Nowego Jeruzalem: „I widziałem miasto święte, nowe Jeruzalem, zstępujące z nieba od Boga, przygotowane jak przyozdobiona oblubienica dla męża swego. I usłyszałem donośny głos z tronu, mówiący: Oto przybytek Boga między ludźmi! I będzie mieszkał z nimi, a oni będą ludem jego, a sam Bóg będzie z nimi. Otrze wszelką łzę z oczu, i śmierci już nie będzie; ani smutku, ani krzyku, ani mozołu już nie będzie; albowiem pierwsze rzeczy przeminęły” (Obj. 21,2-4).

Opis ten rozpoczyna się słowami: „I widziałem nowe niebo i nową ziemię, albowiem pierwsze niebo i pierwsza ziemia przeminęły i morza już nie ma” (patrz: Obj. 21,1). Zauważmy, że w wierszu 3 miasto nazwane jest „przybytkiem Boga między ludźmi”.

Nowe Jeruzalem jest także „oblubienicą” i małżonką Baranka” (patrz Obj. 21,10). „I zaniósł mnie w duchu na wielką i wysoka górę i pokazał mi miasto święte Jeruzalem, zstępujące z nieba od Boga, mające chwałę Bożą; blask jego podobny do blasku drogiego kamienia, jakby jaspisu, lśniącego jak kryształ. Miało ono potężny i wysoki mur, miało dwanaście bram, a na bramach dwunastu aniołów i wypisane imiona dwunastu plemion synów izraelskich… Mur miasta miał dwanaście kamieni węgielnych; na nich dwanaście imion dwunastu apostołów Baranka” (Obj. 21,11-14).

Ap. Paweł nazywa to miasto „wolną niewiastą, matką naszą” (patrz Gal. 4,26), Zbawień i będą przechadzać się ulicami Nowego Jeruzalem. Wszystko wskazuje na to, że miasto to jest rzeczywiste i zstąpienie jego pewnego dnia stanie się faktem. Narody kroczą ulicami tego miasta. Jak o tym czytamy w 21 rozdziale Apokalipsy. Widać z tego dokładnie, że „Miasto Święte jest miastem rzeczywistym, miastem, które powstanie naprawdę na ziemi”.

Stare Jeruzalem było miastem starego przymierza, nowe Jeruzalem jest miastem nowego przymierza. Między tymi obu miastami widoczny jest jaskrawy kontrast, czemu daje już wyraz księga Izajasza (patrz: rozdz. 54,11-13).

Nowe miasto jest miastem Chrystusowym. Na dwunastu kamieniach węgielnych wyryte zostały imiona dwunastu Jego apostołów. Czy znane ci są te imiona? Czy to nie smutne, że wśród chrześcijan wielu nie umie nawet wymienić wszystkich dwunastu uczniów Chrystusa?

Równie ważna jest znajomość dwunastu plemion izraelskich, przy czym w wielu partiach Pisma Świętego chrześcijan nazywa się „Izraelem” (patrz: Rzym. 2,28.29; Gal. 3,29; Efez. 2.12.13).

Zastanówmy się teraz nad wielkością i obrazem Nowej Jerozolimy. Czy pomieści ona miliony zbawionych? „A ten, który mówił ze mną, miał miarę, złoty kij mierniczy, aby zmierzyć miasto, Jego bramy i jego mur. A miasto jest czworokątne i długość jego taka sama, co szerokość. I zmierzył miasto kijem mierniczym na dwanaście tysięcy stadiów; długość jego, szerokość i wysokość są równe. I zmierzył też mur jego, który wynosił sto czterdzieści cztery łokcie według miary ludzkiej, którą się posłużył anioł. A mur jego zbudowany był z jaspisu, samo miasto zaś ze szczerego złota, podobnego do czystego szkła” (Obj. 21,15-19).

Dwanaście tysięcy stadiów równa się 2400 km. A zatem Nowa Jerozolima byłaby czworobokiem foremnym o długości każdego boku równym 600 km. Skoro 12.000 stadiów oznacza odległość pomiędzy przeciwległymi bokami, to powierzchnia miasta wynosi 360.000 km2.

Dwanaście kamieni węgielnych skrzy się różnobarwnymi klejnotami. Dwanaście bram – to dwanaście pereł, każda brama z jednej perły.

„A miasto nie potrzebuje ani słońca, ani księżyca, aby mu świeciły; oświetla je bowiem chwała, a lampą jego jest Baranek. I chodzić będą narody w światłości jego, a królowie ziemi będą wnosić do niego chwałę swoją. Bramy jego nie będą zamknięte w dzień, bo nocy tam nie będzie. I nie wejdzie do niego nic nieczystego ani nikt, kto czyni obrzydliwość i kłamie, jedynie ci, którzy są zapisani w księdze żywota Baranka” (Obj. 21,23-27).

Nie ma nocy w tym mieście! Pomyślmy o czasie, który zabiera nam sen! Człowiek siedemdziesięciopięcioletni spędził około 25 lat życia w łóżku. W mieście Boga wszyscy odkupieni cieszyć się będą stale świeżością i pięknem poranka. Będzie to miasto porannej świeżości.

Drzewo życia rośnie u wód żywota. „I ukazał mi wypływającą z tronu Boga i Baranka rzekę wody żywota, która była czysta jak kryształ. Na środku ulicy miasta i na obu brzegach rzeki stało drzewo żywota, które rodzi dwanaście razy. Co miesiąc wydaje swój owoc. Liście drzewa służą do uzdrawiania narodów” (Obj. 22,1-2). Rzeka życia spływa z tronu Boga i przepływa przez miasto święte. Cóż wspanialszego od tego można sobie wyobrazić?

Trzysta lat temu szach Jahan, Wielki Mogul w Indiach, siedział w pięknym ogrodzie w Agra ze swą żoną Mumtaz Mahall i wyznawał jej swą miłość. Obiecał wybudować jej tak piękny pałac, żeby ludzie wędrowali z końca świata oglądać tę budowlę. I dotrzymał słowa. Dwadzieścia tysięcy-ludzi budowało obiecany pałac przez dwadzieścia lat. Pałac miał bajeczną konstrukcję. Sławna Taj Mahall jest cudem piękności architektonicznej. Lecz nim pałac wykończono, piękna Mumtaz zaszła po raz ósmy w ciążę i umarła. Zasmucony małżonek siadł u jej łoża i płakał głośno: „O, Moja piękna Mumtaz, będziesz miała tu pałac, piękny pałac, ale grobowy”.

Dziś spoczywają oni razem, jedno przy drugim, w grobowcu oświetlonym światłem księżyca.

Taj Mahall – to wspaniała budowla, ale ustępująca pięknością tej budowli, którą przygotował ludzkości Jezus. W mieście nie ma grobowców ani żałobnych szat, pogrzebów ani konduktów pogrzebowych, Miasto Jego jest miastem wiecznego życia, miastem porannej światłości. Króluje w nim Chrystus otoczony zastępami anielskimi – rojem świętych -. i uwielbiony przez Swych poddanych. Pomyślmy tylko o tych wszystkich, którzy kiedyś przekroczą jego bramy!

Przez perłowe wrota i po złocie stąpać będą byli więźniowie, biedacy, żebracy, ludzie ułomni i nieszczęśliwi. Dźwięk łańcuchów więziennych przemieni się w słodką melodię ukojenia i szczęścia. Zewsząd rozlegać się będą dziękczynne modły i śpiewy.

Cóż to za miasto, za świat, za nadzieja! Można śmiało powtórzyć te słowa ap. Pawła: Czego oko nie widziało ani ucho nie słyszało, czego serce ludzkie nigdy nie przeczuwało, to zgotował Bóg dla tych, którzy go miłują (patrz 1 Kor. 2,9).

Świat Jutra będzie światem wiecznej młodości. Od najdawniejszych stuleci nadzieja płonęła w sercach ludzkich, nadzieja wiecznego życia.

Jeśli jednak my, ludzie drugiej połowy XX wieku (pierwszej połowy XIX w. – red.), pragniemy zobaczyć światło tej cudownej przyszłości świata, otwórzmy Pismo Święte i czytajmy je strona po stronie. Czytajmy wielką Księgę Boga, źródła wszelkiej mądrości, i pamiętajmy, że świat nowy nie powstanie mocą ludzkiego intelektu ani intryg światowej dyplomacji. Powstanie natomiast uroczyście i majestatycznie z mocy Najwyższego. Przyjdzie do nas, przyjdzie niechybnie Król królów i Pan panów. Mistrz z Nazaretu, Jezus Chrystus. Spełni się proroctwo Izajasza i Mateusza. Będzie to odpowiedź Boża na odwieczne pragnienie serc ludzkich.

Prorocy i królowie spotkają się że sługami Ewangelii po zakończonym sporze stuleci. Zakończy się wielki bój pomiędzy złem a dobrem. Taka jest bowiem nadzieja świata i pragnienie wieków.

Studiując nasz dzień dzisiejszy w świetle proroctw Starego i Nowego Testamentu widzimy, co Bóg mówi do współczesnego człowieka. Widzimy wówczas przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. Dramat wieków rozgrywa się na naszych oczach. Kurtyna wkrótce zapadnie nad ostatnim aktem ludzkiej tragedii. Z ciemności wynurzy się świat promiennego jutra.

Ale czy jesteśmy dziś pewni swego miejsca na Nowej Ziemi? Czy mamy jeszcze nadzieję? Czy z ręką na sercu możemy sobie samym powiedzieć, że pragniemy gorąco znaleźć się na ziemi w dniach, gdy niebo na nią zstąpi?

Musimy wierzyć Chrystusowi (patrz Rzym. 10,10). Musimy żałować za grzechy (patrz Łuk. 24,27). Musimy wyznać publicznie swą wiarę (patrz Rzym. 10,9). Musimy być posłuszni Bogu (patrz Jak. 4,17; Łuk. 12,47.48).

Jakaż to będzie radość spotkać się z odkupionymi i zbawionymi ludźmi wszystkich pokoleń, wszystkich stuleci – w krainie wiecznego szczęścia! Spotkać się z Chrystusem i z aniołami, zobaczyć na własne oczy Zbawiciela, usłyszeć na własne uszy Jego głos!

Będzie tylko jedna okrutna rzecz, jedno tylko straszne wspomnienie w tym cudownym, pięknym, bezgrzesznym kraju, jedna tylko pamiątka grzechu a zarazem przestroga przed nim: ślady gwoździ na rękach Zbawiciela, ukrzyżowanego przez ludzi, ślady niepojętej męki.

Kiedy nastanie niebo na ziemi, każdy będzie miał ów błogosławiony przywilej ujrzenia na własne oczy Jezusa. Każdy sprawiedliwy będzie z Nim mógł przebywać. „I oglądać będą jego oblicze, a imię jego będzie na czołach ich” (Obj. 22,4).

Czy kochasz Go, czy należysz do Chrystusa? Czy przyjmiesz dziś jeszcze Jego Ewangelię? Czy uwierzysz w Jego obietnice? Czy będziesz Mu posłuszny?

Jeśli tak, to niebo na ziemi już dziś stanie się Twoim udziałem. „A Duch i oblubienica mówią: Przyjdź! A ten, kto słyszy, niech powie: Przyjdź! A ten, kto pragnie, niechaj przychodzi, a kto chce, niech darmo weźmie wodę Żywota” (Obj. 22,17).

Słyszysz? PRZYJDŹ!


0 Comments

Polub nas na Facebooku

Wtorki z Biblią

Poselstwo trzeciego anioła

Poselstwo trzeciego anioła

Życie ma sens

Życie ma sens