Przypuśćmy, że w naszym społeczeństwie żyłby człowiek, który urodził się przed ponad trzema tysiącami lat! Przypuśćmy, że wiedzielibyśmy o tym człowieku, iż wielokrotnie był wrzucany do morza, ale nie dało się go utopić. Rzucano go na pożarcie dzikim zwierzętom, ale te nigdy nie zdołały go pożreć. Dawano mu do wypicia rozmaite trucizny, ale nigdy nie zrobiły mu najmniejszej krzywdy. Wiązano go łańcuchami i więziono w lochach, ale on zrywał okowy i wydostawał się z więzienia. Często wieszano go, ale kiedy wrogowie już sądzili, że skonał, on wstawał na równe nogi i nadal żył, tak sprawny i zdrów, jak zawsze! Setki razy palono go na stosie i wydawało się, że nic z niego nie zostało, ale zanim ogień się dopalał, on wyskakiwał z popiołów, silny i zdrowy jak przedtem. Strzelano do niego, przebijano go włóczniami, mieczami i szablami, cięto na kawałki, ale te kawałki łączyły się ze sobą z powrotem. Jego rany goiły się natychmiast, a on nic sobie nie robił z wszelkich tortur, jakim go poddawano. Jakże zdumiewające byłoby spotkać tego niezniszczalnego człowieka! Czyż nie byłoby cudem, ujrzeć go żywego i zdrowego po tym wszystkim, przez co przeszedł? Oczywiście, to byłoby niezwykłe! Jednak tak właśnie traktowano Biblię. Palono ją, przykuwano do ścian łańcuchami, zamykano przed ludźmi, zakopywano, rozdzierano na kawałki, topiono w morzu, a jednak nigdy nie udało się jej zniszczyć. I oto jest to samo czyste i cenne Słowo Boże, od ponad trzech i pół tysiąca lat.
Czytaj więcej…