Blog

#12 Co mówił Jezus o swym ponownym przyjściu

3 listopada 2010 • przez • w Co mówił Jezus?

Co mówił Jezus o…
Swym ponownym przyjściu

Główną postacią Pisma Świętego jest – od początku do końca – Jezus Chrystus. Możemy podzielić wszystkie nauki, jakie Pismo Święte zawiera o Nim na trzy części, w zależności od czasu ich powstania: 1) przed Nim, 2) o Nim, w czasach gdy żył i nauczał, 3) po Nim, tj. po zmartwychwstaniu i wniebowstąpieniu. Podział według ksiąg Pisma byłby następujący: 1) Stary Testament (zapowiedź przyjścia – już nadchodzi!), 2) Cztery Ewangelie (świadectwo przyjścia – już jest, już przyszedł!), 3) Dzieje Apostolskie i Objawienie (świadectwo ponownego przyjścia – On przyjdzie znowu!).

Pierwszą obietnicą biblijną jest stwierdzenie, że Bóg zniszczy głowę węża (1 Mojż. 3,15). To właśnie proroctwo ostatecznego zwycięstwa Chrystusa nad szatanem jest zarazem zapowiedzią zburzenia dzieła diabelskiego i przyjścia Chrystusa na świat w blasku chwały i potęgi. Ostatnią obietnicą biblijną dał nam Jezus osobiście, a brzmi ona tak: „Mówi ten, który świadczy o tym: Tak, przyjdę wkrótce. Amen, przyjdź, Panie Jezu!” (Obj. 22,20). Jest to jednocześnie ostatnia modlitwa w Biblii.

Miliony ludzi wierzy w rychłe zjawienie się Pana naszego, miliony ludzi modli się o to i o tym naucza. Są i tacy, którym to wydaje się obojętne oraz tacy, którzy nic na ten temat powiedzieć nie potrafią.

Niektórzy powątpiewają mówiąc, że w przeszłości nieraz już przepowiadano ten dzień.

Co natomiast mówi na ten temat Jezus? Bo przecież to jest chyba najważniejsze, co On mówi…

Nie to jest ważne, czy ludzie wierzą czy nie wierzą, wątpią czy nie wątpią, ale to, co mówi Ten, w którego słowa wierzyć trzeba bez zastrzeżeń. Spekulacje ułomnego umysłu ludzkiego są tu najmniej ważne. Jedna literka biblijnego Objawienia więcej jest warta niż wszystkie ludzkie „obliczenia” i „powątpiewania”.

Czy Jezus wierzył w Swój powrót na ziemię? Od-powiedź znajdujemy w Jego Słowie: „A jeśli pójdę i przygotuję wam miejsce, przyjdę znowu i wezmę was do siebie, abyście gdzie Ja jestem i wy byli” (Jan 14,3). Oto pełna, jasna, czysta, dokładna odpowiedź! Zbawiciel wyraźnie mówi: „Powrócę”. Jest On „świadkiem wiernym i prawdziwym” (Jer. 42,5), nic zwodzi nas i nie mami. Każde Jego słowo jest doskonałe i prawdziwe, dokładne i obowiązujące. Prawda ta już raz spełniła się co do joty – gdy zapowiadano pierwsze Jego przyjście na świat. Tak samo będzie z zapowiedzią Jego ponownego zjawienia się na ziemi. Spełni się wszystko, tak jak spełniło się wtedy, gdy przepowiedziano Jego narodziny, życie, śmierć męczeńską, zmartwychwstanie i wniebowstąpienie.

Powtórne przyjście Chrystusa przepowiada tak samo Stary jak i Nowy Testament. W tym kierunku toczy się zresztą poprzez wieki, poprzez tysiąclecia machina historii, w tym kierunku toczy się bieg życia i rozwoju społeczeństw. Posłuchajcie uważnie słów Jezusa! Oto Bóg wysyła już światu przedpotopowemu zapowiedź pojawienia się Zbawiciela, który zniszczy panowanie grzechu. Siódmy po Adamie, ’ Enoch, prorokował: „Oto przyszedł Pan z tysiącami swoich świętych, aby dokonać sądu nad wszystkimi i ukarać wszystkich bezbożników…” (Judy 14,15).

Widzimy teraz, że nadzieja powrotu Chrystusa nie jest nadzieją mglistą i popularną dopiero od niedawna, ale że nadzieja ta towarzyszy ludzkości od najdawniejszych czasów. Ludzie najbardziej świętobliwi głosili o niej.

Patriarcha Job, mąż niezwykłej cierpliwości, wierzył w dzień przyjścia Chrystusa, w dzień sądu. Ponad trzy tysiące lat temu pisał on, że wierzy, iż zobaczy Zbawiciela, że oczy jego ujrzą Boga (Job 19,25-27).

Na tysiąc lat przed pierwszym przyjściem Chrystusa psalmista Dawid widział Pana nadchodzącego w o otoczeniu Jego świętych: „Bóg nasz przybywa i nie milczy; przed Nim ogień pochłaniający, a dokoła Niego sroży się potężna burza. Przyzywa niebiosa z góry i ziemię, aby sądzić swój lud: Zgromadźcie mi wiernych moich, którzy zawarli ze mną przymierze przez ofiarę” (Ps. 50,3-5).

Siedemset lat przed pierwszym pojawieniem się Jezusa prorok Izajasz przepowiedział ponowne Jego przyjście na świat w celu zabrania dzieci Bożych i zniszczenia bezbożnych. „Przyjdzie zwyciężyć śmierć.” Wiemy, że proroctwo to odnosi się do drugiego przyjścia Chrystusa, ponieważ jest w nim mowa o zmartwychwstaniu sprawiedliwych, zgodnie też ze słowami apostoła Pawła: „Gdyż sam Pan na dany rozkaz, na głos archanioła i trąby Bożej zstąpi z nieba; wtedy najpierw powstaną ci, którzy umarli w Chrystusie” (l Tes. 4,16). Chrystus zabierze zbawionych do miasta Bożego (Obj. 21,4); gdy On przyjdzie, lud Boży będzie wołał: „Oto nasz Bóg, któremu zaufaliśmy, że nas wybawi; to Pan, któremu zaufaliśmy. Weselmy się i radujmy się z jego zbawienia” (Izaj. 25,9).

Jezus uczył, że przyjdzie na świat po raz drugi. Wskazywał sam na proroctwa i zapowiedzi zawarte w Starym Testamencie. Proroctwa te były przecież znane ludziom, kapłani głosili je po całym kraju, we wszystkich synagogach. Jezus powiedział jasno i wyraźnie: „Pismo nie może być naruszone” (Jan 10,35). To tak, jakby powiedział, że nie może być ’ zmienione Jego Boskie Słowo, że On sam w nim nic nie zmieni. Jezus całym Swym autorytetem potwierdził Swój rychły powrót na ziemię.

Jezus powoływał się na proroctwa Starego Testamentu, na przepowiednie zawarte w Piśmie Świętym mówiące o Jego powtórnym przyjściu. Czemu więc my nie mielibyśmy w nie uwierzyć? Dlaczego nie mielibyśmy zaufać Jego Słowu? On przecież wierzył w to, co mówił!

Jednego arcyważnego stwierdzenia, a zarazem świadectwa Jezusa Chrystusa, świadectwa o Jego zjawieniu się na ziemi po raz wtóry, przeoczyć nam nie wolno. Przypomnijmy sobie co Jezus mówił stojąc przed najwyższym trybunałem Swego narodu. Przypomnijmy sobie Jego rozmowę z arcykapłanem Kajfaszem.
– Poprzysięgam cię na Boga żywego: powiedz nam, jesteś ty Chrystusem, Synem Bożym? – zapytał Go arcykapłan.
– Tak, jestem nim. Ale powiadam wam: Odtąd . oglądać będziecie Syna Człowieczego siedzącego po prawicy Wszechmocnego i przychodzącego na obłokach niebieskich – odpowiedział mu Chrystus (Mat. 26,63.64). Było to świadectwo jednoznaczne, dowód niezbity przedłożony najwyższemu autorytetowi narodu. Jezus stał przed sądem arcykapłańskim i uroczyście zapewnił, że przyjdzie ponownie, że ujrzą Go wszyscy „przychodzącego na obłokach niebieskich”, że zobaczą Go „siedzącego na prawicy Wszechmocnego”. Są to zupełnie pewne, oficjalne i uroczyste słowa Chrystusa; co do tego nie może być żadnych wątpliwości. Słowa te wypowiedziane zostały w miejscu i w czasie uroczystym, słowa te są obowiązujące na całą wieczność. Czy można mieć wątpliwości co do znaczenia tych słów?

Ktoś, kiedyś namalował taki obraz: podróżny, który przedtem wpadł w ręce złoczyńców, został wyleczony w gospodzie i nadal tam przebywa. Siedzi w drzwiach gospody i oczkuje przybycia swego wybawcy – dobrego Samarytanina, który opatrzył mu rany. Z wyrazu twarzy ozdrowieńca wyczytać można takie chyba tylko słowa: „Mój dobroczyńca obiecał powrócić tu i ja wierzę mu na słowo. Właśnie czekam i wyglądam jego powrotu. Będę pierwszym, muszę być pierwszym, który zobaczy na drodze jego postać. Był on przecież dla mnie tak dobry!…

Taką powinna być postawa każdego chrześcijanina oczekującego przybycia Tego, który wybawił go z mocy zła.

Powinniśmy codziennie czuwać i oczekiwać Jego przyjścia, powinniśmy przygotowywać się na nie! Powinniśmy obserwować uważnie rozwój wypadków, „drogę historii”; powinniśmy pragnąć zobaczyć Tego, który jest dla nas tak dobry. Powinniśmy się wsłuchiwać w odgłos Jego kroków. Zbawiciel przyjdzie do nas! Zbawiciel dotrzyma Swego słowa!

Jezus nie powiedział: „Anioł przyjdzie do was”, ani nie rzekł: „Przyjdzie do was Duch Święty” czy też „Przyjdzie do was Kościół”. Jezus powiedział jasno, wyraźnie i jednoznacznie: JA „przyjdę znowu i wezmę was do ciebie” (Jan 14,3). Oto co powiedział Jezus o Swym powtórnym przyjściu na świat: „Ja powrócę i zabiorę was do siebie!”

Pewien kaznodzieja został zaproszony do przeprowadzenia ewangelizacji w odległym mieście. Po wyjściu z pociągu stanął przed stacją czekając z bagażami, aż ktoś przyjdzie po niego. Wkrótce podjechał samochód, a kierowca zapytał: „Czy pan Brown?” „Tak – odpowiedział duchowny – Oczekuję tutaj na kogoś.” Kierowca włożył szybko bagaże do samochodu i natychmiast odjechał. Kaznodzieja został, zastanawiając się co będzie dalej. Kiedy tak stał, podjechało drugie eleganckie auto. „Sądzę, że pan Brown” – powiedział dżentelmen, który je prowadził. „Tak” – odpowiedział gość, ale ktoś już zadał mi to pytanie i odjechał z moimi bagażami. „Och to był mój kierowca. Wysłałem go po pańskie bagaże lecz po pana przyjechałem osobiście.

Pan sam, osobiście przyjdzie po swój lud. Pan Bóg nie wyręczy się nikim i dlatego ludzie nie mogą z tym się nie liczyć. Nie wolno nikomu odpędzać od siebie tej myśli, że przyjdzie nieuchronnie czas, kiedy każdy ujrzy oblicze wszechpotężnego Boga.

Owszem, przyjdą z Nim aniołowie, ale Bóg sam, osobiście, przyjdzie do ludzi. Mówi o tym apostoł Paweł: „Gdyż sam Pan na dany rozkaz, na głos archanioła i trąby Bożej zstąpi z nieba; wtedy najpierw powstaną ci, którzy umarli w Chrystusie, potem my, którzy pozostaniemy przy życiu, razem z nimi porwani będziemy w obłokach w powietrze, na spotkanie Pana; i tak zawsze będziemy z Panem. Przeto pocieszajcie się nawzajem tymi słowy” (1 Tes. 4,16-18).

Tak właśnie będzie, jak mówi Chrystus. Będziemy, pozostaniemy na zawsze razem z Panem, skoro , Pan to obiecał. Musimy jednak już teraz otworzyć Mu serce, musimy się już teraz przygotować do tej uroczystej chwili spotkania naszego Pana. Dr Andrew Bonar opowiadał o pewnym człowieku pochodzącym z jednej ze szkockich prezbiteriańskich wiosek. Zrozumiał on ważność nauki o powtórnym przyjściu naszego Pana. Pewnego razu udał się do Edynburga, by się oddać swoistej rozrywce, wysłuchać jak najwięcej kazań. Chodził więc do różnych kościołów wysłuchując, czego też tam nauczają. Kiedy powrócił do swej wioski sąsiedzi zapytali go jak mu się podobają kaznodzieje w Edynburgu. „Ech! – odpowiedział zapytany – Oni wszyscy każą na jedną modłę. Wszyscy wygłaszają kazania mówiące o pierwszym przyjściu Chrystusa, lecz żaden nie wyrzekł ani jednego słowa o Jego powtórnym przyjściu”. Niestety, o wielu duchownych różnych Kościołów można powiedzieć to samo.

Nic tak nie pobudza do ewangelizacji, nie wywołuje żarliwości misyjnej, pragnienia uświęcenia się, jak świadomość, że Jezus wkrótce przyjdzie. Uświadamiamy sobie wtedy, że musimy być gotowi, a także, że inni też powinni przygotowywać się, pragniemy wnieść swój udział w ogłoszeniu tej prawdy światu.

Gdy byłem duchownym w Ottawie, miałem możliwość wysłuchania prelekcji lorda Shackletona. Mówił o swojej pierwszej wielkiej przygodzie, swojej wyprawie na Antarktydę.

Pewnego razu musiał pozostawić swych towarzyszy na wyspie Elephant, wśród śniegu i lodów. Znaleźli się bowiem w bardzo trudnej sytuacji, brakowało im żywności i innych niezbędnych rzeczy. Zdawano sobie sprawę, że jedyny ratunek jest w tym, by ktoś poszedł i sprowadził dla nich pomoc. Wykazując niebywałe poświęcenie i odwagę lord Shackleton dotarł do wyspy Południowa Georgia. Brnąc przez pokryte śniegiem góry, stale narażony na niebezpieczeństwo, dotarł do ludzkich osiedli. Tam otrzymał inny statek i niezbędne wyposażenie. Rozpoczęła się podróż powrotna. Bezskutecznie ponawiał swe próby ponownego dotarcia do wyspy Elephant. Mgła, sztormy, kry lodowe skutecznie zamykały drogę. Nagle, pewnego dnia, pomiędzy lodami pojawiła się wolna przestrzeń prowadząca prosto ku wyspie. Zanim lody ponownie się zamknęły, przepłynęli do wyspy, skąd zabrali na pokład oczekujących ludzi. Trwało to wszystko zaledwie pół godziny. Kiedy już opadły pierwsze emocje, lord Shackleton zapytał jednego z zabranych z wyspy członków ekspedycji: „Jak to się stało, że gdy przybyłem do was byliście wszyscy spakowani, gotowi do odpłynięcia? Staliście na brzegu gotowi go w każdej chwili opuścić”.

„Proszę pana – brzmiała odpowiedź – powiedział pan, że na pewno po nas wróci. My nigdy nie traciliśmy nadziei. Za każdym razem, kiedy tylko morze było miejscami wolne od lodu, zwijaliśmy nasze śpiwory, pakowaliśmy wszystkie nasze rzeczy, mówiąc: 'A może Shackleton przypłynie dzisiaj’. Byliśmy gotowi zawsze na pańskie przybycie.”

Dzisiaj wszyscy wierzący powinni pamiętać, że Pan przyjdzie. Powinniśmy być gotowi w każdym czasie, każdego dnia, o każdej godzinie. Jak wiele w tym zachęty do chrześcijańskiego życia, chrześcijańskiego działania, chrześcijańskiego dawania. Zapewne jest to błogosławiona nadzieja zmieniająca nasze spojrzenie na świat.

Przez świat cały przedziera się ta pewność, że Jezus przyjdzie już wkrótce, niedaleki jest czas odsłonięcia ludziom Jego oblicza. Coraz bardziej elektryzuje nas ta myśl oraz świadomość, że powinniśmy być na to przygotowani, że powinniśmy brać żywy udział w rozgłaszaniu tej prawdy po świecie.

Jezus powiedział: „Powrócę do was”. Słów tych nie wolno nam nigdy zapomnieć. Był tu raz i świat tego nie zapomniał. Nie zapomni tego. z pewnością! Ale nie po raz ostatni świat widział Jezusa! Ujrzymy Go jeszcze i każdemu z nas dane będzie ujrzeć Jego oblicze. Jezus przyjdzie, Jezus zjawi się i „ujrzy go wszelkie oko, także ci, którzy Go przebili” (Obj. 1,7). Po raz pierwszy zjawił się jako dzieciątko w żłobku, po raz drugi przyjdzie w całej Swej chwale. Przyjdzie jaki Król, aby królestwo Boże było na ziemi. Słyszeliśmy w szkole, będąc uczniami, opowiadanie o Piotrze Wielkim, który jako młodzieniec pracował w dokach okrętowych w Amsterdamie wśród zwykłych robotników. Nie był on wówczas nikomu znany, ubierał się tak jak wszyscy robotnicy, mieszkał w baraku. Przez cały ten czas nie przestał być carem Rosji, lecz jego królewskie dostojeństwo było na ten czas ukryte.

Jezus przyjdzie na ziemię w całym blasku Swej chwały niebieskiej. Boskość połączy się z człowieczeństwem, to co Boskie – z tym co ludzkie. Ale w dniu tym zajaśnieje On całym blaskiem, całą potęgą Swego Boskiego majestatu, będzie Panem zwycięstwa i chwały, będzie Chrystusem triumfującym, a na Jego widok pierzchać będzie wszelkie zło i rozpadnie się moc diabelska.

O nas, z chwilą gdy umrzemy, prędko ludzie zapominają. „Jest jednak Jeden taki, – powiada pięknie Lacordaire – który żył prawie dwa tysiące lat temu, a jednak grób Jego dotąd jest obmywany łzami żalu i serdecznej skruchy. Nie ma takiego kraju, gdzie by po Jedynym nie płakano i gdzie by Go nikt dziś nie kochał, nie miłował nade wszystko.” Oto nieprzemijająca chwała Chrystusowa na ziemi.

Jezus zawsze w Swej niezmierzonej miłości dla świata czuwa nad nami i nie opuszcza nas nigdy. Jezus powiedział: „Powrócę wkrótce!”

Nasuwają się teraz co najmniej dwa pytania: W jaki sposób Chrystus przyjdzie i dlaczego przyjdzie? Może się ewentualnie nasunąć trzecie: Kiedy Chrystus przyjdzie? Zacznijmy od pierwszego.

Ze słów Jezusa jasno wynika, że przyjście Jego na świat będzie widzialne, słyszalne i nie ujdzie niczyjej uwadze; że ujrzy Go cały świat, zobaczy więc dosłownie każdy z nas. Nie ma w tym nic ani prywatnego, ani tajemniczego, ani wreszcie nic mistycznego. Zbawiciel przedstawił nam obraz Swego powtórnego przyjścia. „Gdyż jak błyskawica pojawia się od wschodu i jaśnieje aż na zachód, tak będzie z przyjściem Syna Człowieczego” (Mat. 24,27). Powiedział również, że ujrzymy Syna Człowieczego „przychodzącego na obłokach” (Mar. 13,26). Dla milionów ludzi może to być coś tak samo nieoczekiwanego, jak nocne wtargnięcie do domu złodzieja. Wzbudzi zdumienie i podziw. Ale – jak powiedział sam Chrystus – przyjdzie On w całym blasku chwały i Boskiego majestatu.

Nie powinniśmy przeoczyć niezmiernie ważnego faktu: Tan sam Chrystus, który był już raz na ziemi, przyjdzie do nas po raz drugi. Ten sam – a więc Syn Boży i Syn Człowieczy zarazem. Ten sam – Jezus Chrystus, Zbawiciel i Odkupiciel. Ten sam, który wędrował po ścieżkach Galilei, przyjdzie do nas w królewskich szatach. Ten sam, który głosił swe nauki na Górze Błogosławienia, uzdrawiał chorych i wzbudzał z martwych, zjawi się w otoczeniu aniołów.

Pismo Święte mówi, że gdy uczniowie usłyszeli już ostatnie pouczenia Chrystusa, „został uniesiony w górę i obłok wziął go sprzed ich oczu”. Oto piękna scena wniebowstąpienia Jezusa opisana w pierwszym rozdziale Dziejów Apostolskich:

„I gdy tak patrzyli uważnie, jak On się oddalał ku niebu, oto dwaj mężowie w białych szatach stanęli przy nich, i rzekli: Mężowie galilejscy, czemu stoicie, patrząc w niebo? Ten Jezus, który od was został wzięty w górę do nieba, tak przyjdzie, jak go widzieliście idącego do nieba” (Dz. Ap. 1,10-12).

To są najcudowniejsze i najbardziej wiarygodne słowa: „Ten sam Jezus”. A więc ten Jezus, którego widzieli na krzyżu, którego widzieli po zmartwychwstaniu, ten sam syn Marii, który rozmawiał z nimi, obdarzając ich Swoją miłością. Ten sam Jezus przyjść ma do nich i do wszystkich ludzi na tym świecie w niezmierzonej chwale.

Ten sam Jezus… Nie ma co do tego i nie może być żadnych wątpliwości. Ślady straszliwych ran po wbitych w ciało gwoździach symbolizują potęgę miłości.

Przypomnijmy sobie scenę z Góry Oliwnej i to, co mówili aniołowie w ostatnim dniu pobytu Jezusa między uczniami. Powiedzieli oni najwyraźniej jak można powiedzieć, że Jezus powróci tu tak samo, jak wiedzieliście go wstępującego do nieba. Nie będzie to więc ani jakieś tajemnicze, symboliczne, ani duchowe przyjście na świat Zbawiciela. Kiedy zjawi się On na świecie, zjaw się osobiście; po prostu przyjdzie taki sam jak dawniej… Będzie to fizyczne, cielesne, powszechnie widoczne zjawienie się Zbawiciela. Takiej chwały, takiego majestatu, potęgi i blasku, w jakim zjawi się Chrystus, nigdy jeszcze ziemia nie widziała.

Kiedy mówimy o drugim przyjściu na świat Chrystusa, nie mamy na myśli Jego duchowej obecności przy nas i z nami, ponieważ obecność ta była, jest i zawsze będzie. Jezus nie opuści nas nigdy. Jezus mówił: „Nie porzucę cię i nie opuszczę” (Hebr. 13,5). Mówimy wyraźnie i niedwuznacznie, konkretnie-i dobitnie o osobistym, cielesnym i chwalebnym zjawieniu się Chrystusa na ziemi. Bóg obiecał nam przysłać Ducha Świętego, aby nas oświecił ale ta zapowiedź nie ma nic wspólnego z jasną i niedwuznaczną zapowiedzią ponownego przyjścia na świat Chrystusa. Przez dziewiętnaście stuleci Jezus pozostawał ze Swym Kościołem, kierując nim i błogosławiąc tym, którzy dobrze czynili. Jezus powiedział nam odchodząc: „A oto Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata” (Mat. 28,20). Słowa tego dotrzymał i dotrzymuje nadal.

A więc jasna jest już chyba dla nas ta sprawa -sprawa Jego osobistego i osobowego powrotu na ziemię. Duch Święty niejednokrotnie już oświecał nas, dawał różnego rodzaju polecenia i zapowiadał wiele rzeczy, ale nie było to jeszcze nic, co by wskazywało, że nastąpiło już przyjście Jezusa. Wszystko wskazuje na to, że zbliżamy się do niego, ale wiemy również, że dotychczas jeszcze Chrystus nie zjawił się na świecie po raz drugi w sposób, w jaki obiecał to zrobić. A dzień ten nadejść ma szybko i niespodziewanie, jak „złodziej w nocy”. I nadejdzie!

Obietnica przyjścia na świat „tego samego Jezusa” wywoływać musi radość i przypływ szczęścia w duszy ludzkiej. „Oglądajcie ręce moje i stopy moje! To ja jestem. Dotknijcie mnie i stwierdźcie, że duch nie ma ciała ani kości, tak jak widzicie, że ja mam.” W taki sam sposób, tylko że w chwale królewskiej, zjawi się Chrystus ponownie na ziemi: „Gdyż sam Pan na dany rozkaz, na glos archanioła i trąby Bożej zstąpi z nieba; wtedy najpierw powstaną ci, którzy umarli w Chrystusie, potem my, którzy pozostaniemy przy życiu, razem z nimi porwani będziemy w obłokach w powietrze, na spotkanie Pana; i tak zawsze będziemy z Panem” (1 Tes. 4,16.17).

A więc nie będzie to żaden duch, który „zstąpi z nieba”, ani żaden anioł czy zjawa, symbol, przenośnia – to będzie sam Bóg żywy. Ten, który był. Ten przyjdzie!

Potrójna będzie Jego chwała, ponieważ „Syn Człowieczy… przyjdzie w chwale swojej i Ojca, i aniołów świętych” (Łuk. 9,26). Chwała ta rozpościerać się będzie nad całą ziemią. Oto stwierdzenie apostoła Pawła: „Gdy się objawi Pan Jezus z nieba ze zwiastunami mocy swojej, w ogniu płomienistym wymierzając karę tym, którzy nie znają Boga oraz tym, którzy nie są posłuszni ewangelii Pana naszego Jezusa” (2 Tes. 1,7.8). Ten ogień płomienisty widoczny będzie we wszystkich zakątkach świata!

Kiedy Jezus przyszedł na świat po raz pierwszy, był bezradnym dzieciątkiem w stajni w Betlejem. Kiedy przyjdzie po raz drugi – będzie Królem królów. Przedtem o Jego przyjściu nie wszyscy wiedzieli i nie wszyscy w nie uwierzyli. Teraz zobaczą i uwierzą wszyscy, ponieważ świat zadrży od światłości, która go zaleje. Przedtem był On Jezusem idącym na Golgotę, teraz będzie sędzią zasiadającym na tronie. Przedtem nałożono Mu na głowę koronę z cierni, teraz przyjdzie w diademie Pana panów. Pierwsze Jego przyjście porównać można z powolnym brzaskiem letniego poranka. Zupełnie inne będzie powtórne przyjście! Będzie największym okazaniem blasku i chwały, potęgi i majestatu w historii wszechświata. „I ujrzy Go wszelkie oko” (Obj. 1,7). Nie zapominajmy nigdy tego zdania: „I ujrzy Go wszelkie oko”.

Taki jest ów dosłowny, widzialny, fizyczny, aktualny i rychły już powrót Chrystusa. Pismo Święte wypowiada się na ten temat w sposób jasny i nie budzący wątpliwości. Mamy więc odpowiedź na pytanie: „W jaki sposób Chrystus przyjdzie?”

Na drugie z postawionych przez nas pytań odpowiada apostoł Paweł: „A jak postanowione ludziom raz umrzeć, a potem sąd, tak i Chrystus, raz ofiarowany, aby zgładzić grzechy wielu, drugi raz ukaże się nie z powodu grzechu, lecz ku zbawieniu tym, którzy Go oczekują” (Hebr. 9,28). Zauważmy, że apostoł używa określenia „ukaże się”, które znaczy tyle mniej więcej, że nie będzie w tym nic tajemniczego, nic ukrytego. „Ukaże się” bowiem Ten, do którego wołamy wraz z apostołem Janem: „Przyjdź Panie Jezu!” Apostoł Paweł mówi w innym swym liście, że powinniśmy wyrzec się „bezbożności i światowych pożądliwości i na tym doczesnym świecie wstrzemięźliwie, sprawiedliwie i pobożnie żyli, oczekując błogosławionej nadziei i objawienia chwały wielkiego Boga i Zbawiciela naszego, Chrystusa Jezusa” (Tyt. 2,12.13). „Gdy się Chrystus, który jest życiem naszym, okaże, wtedy się i wy okażecie razem z nim w chwale” (Kol. 3,4).

„A gdy się objawi Arcypasterz, otrzymacie niezwiędłą koronę chwały” (l Piotra 5,4).

„A teraz, dzieci, trwajcie w nim, abyśmy, gdy się objawi, mogli śmiało stanąć przed nim i nie zostali zawstydzeni przy przyjściu jego” (l Jana 2,28).

„Umiłowani, teraz dziećmi Bożymi jesteśmy, ale jeszcze się nie objawiło, czym będziemy. Lecz wiemy, że gdy się objawi, będziemy do niego podobni, gdyż ujrzymy go takim, jakim jest” (l Jana 3,2).

„I wtedy ukaże się na niebie znak Syna Człowieczego, przychodzącego na obłokach nieba z wielką mocą i chwałą” (Mat. 24,30).

Wreszcie pozostaje ostatnie pytanie. Skoro wiemy, w jaki sposób i dlaczego, w jakim celu Chrystus przyjdzie na świat po raz drugi, przejdźmy do pytania: Kiedy to nastąpi?

Na to pytanie odpowiemy bardziej szczegółowo w innym opracowaniu. Na razie powiedzieć trzeba raz jeszcze, że zjawienie się Chrystusa na ziemi ma być „nagłe i niespodziewane”. Nawet ci, którzy Go wyglądają i oczekują, będą zdumieni, zaskoczeni i oszołomieni.

Ostateczny dzień i godzina przyjścia Jezusa nie została wyjawiona. Jezus rzekł: „A o dniu i godzinie nikt nie wie; ani aniołowie w niebie, ani Syn, tylko sam Ojciec” (Mat. 24,36).

Wróćmy jeszcze do pytania, dlaczego przyjdzie na świat? Przytaczaliśmy już z Ewangelii Mateusza zapowiedź posłania aniołów „z wielką trąbą, i zgromadzą wybranych jego z czterech strona świata z jednego krańca nieba aż po drugi” (Mat. 24,31). Apostoł Paweł nazywa powtórne przyjście Jezusa „błogosławioną nadzieją”. „Albowiem objawiła się łaska Boża zbawienna dla wszystkich ludzi, nauczając nas, abyśmy wyrzekli się bezbożności i światowych pożądliwości i na tym świecie sprawiedliwie, wstrzemięźliwie i pobożnie żyli, oczekując błogosławionej nadziei i objawienia chwały wielkiego Boga i Zbawiciela naszego, Chrystusa Jezusa” (Tyt. 2,11-13).

Paweł szedł na śmierć męczeńską z oczami utkwionymi w ów cudowny dzień, o którym pisał:
„Albowiem już niebawem będę złożony w ofierze, a czas rozstania mego z życiem nadszedł. Dobry bój bojowałem, biegu dokończyłem, wiarę zachowałem. A teraz oczkuje mnie wieniec sprawiedliwości, który mi w owym dniu da Pan, sędzia sprawiedliwy, a nie tylko mnie, lecz i wszystkim, którzy umiłowali przyjście jego” (2 Tym. 4,6-8). Gdy Król p r z y j d z i e , zmartwychwstaną wszystkie Jego dzieci.

Gdy Król się zjawi, przyjdzie okres wielkich żniw i plon zostanie pokazany gospodarzowi. Gospodarz plewy odrzuci, ale pszenicę dorodną przyjmie łaskawie. „Oto tajemnicę wam objawiam: Nie wszyscy zaśniemy, ale wszyscy będziemy przemienieni, w jednej chwili, w oka mgnieniu, na odgłos trąby ostatecznej; bo trąba zabrzmi i umarli wzbudzeni zostaną jako nie skażeni, a my zostaniemy przemienieni” (l Kor. 15,51.52).

Chrystus nie tylko przyjdzie – to dopiero część dobrej nowiny. Chrystus przyjdzie wkrótce. Wiele jest oznak wskazujących na schyłkowość naszej epoki i rychły jej koniec. W Ewangelii czytamy, że przyjście Chrystusa nastąpi szybko, że powrót Jego jest rychły, że Chrystus jest już u drzwi (Mat. 24,33). Właściwie powinniśmy już odczuwać bliskość Jego ręki, słyszeć odgłos Jego stóp.

Przyjdzie wkrótce, przyjdzie szybko i niespodziewanie! Wówczas ludzie, którzy nie dopuszczają do siebie myśli o tym niezwykłym dniu, „dniu Jego przyjścia”, usłyszą i zobaczą to, co zapisał ewangelista Mateusz: „Dlatego i wy bądźcie gotowi, gdyż Syn Człowieczy przyjdzie o godzinie, której się nie domyślacie” (Mat. 24,44).

Przyjdzie wtedy, gdy nikt nie będzie spodziewał się Go. Przyjdzie jak cudowny, niespodziewany gość. Dla wielu będzie to dzień największego szczęścia i piękna, radości i chwały. Wyobraźmy sobie, że w wielkim szpitalu, w tym przybytku wszelkiego nieszczęścia, rozlegają, się nagle słowa: „Koniec z operacjami, wszystko skończone! Chrystus przychodzi! Chrystus – rozumiecie! Chrystus przyszedł! Zamknijcie cmentarne kaplice, przerwać kopanie grobów! Chrystus, Chrystus, Chrystus! Już nikt nigdy nie umrze! Już nikt nigdy nie będzie cierpiał! Już nikogo nie będzie się opłakiwać? Chrystus przyszedł! Chrystus!

Z drugiej strony dzień ten będzie dniem tragicznym dla tych, którzy wyparli się Chrystusa, którzy odrzucili wiarę w Syna Bożego i Człowieczego, w źródło nieustającej miłości. Nieprzyjaciele Jezusa zostaną w tym dniu zniszczeni.

Powszechny strach, trwoga, przerażenie i groza wynikną stąd, że większość ludzi nie będzie przygotowana na Jego nagłe zjawienie się na ziemi. Dramatyczny opis tych nastrojów znajdujemy w Księdze Objawienia.

„I widziałem gdy zdjął szóstą pieczęć, że powstało trzęsienie ziemi i słońce pociemniało jak włosienny wór, a cały księżyc poczerwieniał jak krew, i gwiazdy niebieskie spadły z nieba na ziemię, podobnie jak drzewo figowe zrzuca figi swoje, gdy wiatr gwałtowny nim potrząśnie; i niebo znikło jak niknie zwój, który się zwija, a wszystkie góry i wyspy ruszone zostały z miejsc swoich. I wszyscy królowie ziemi i możnowładcy, i wodzowie, i bogacze i mocarze, i wszyscy niewolnicy, i wolni ukryli się w jaskiniach i w skałach górskich, i mówili do gór i skał: Padnijcie na nas i zakryjcie nas przed obliczem tego, który siedzi na tronie, i przed gniewem Baranka, albowiem nastał ów wielki dzień ich gniewu, i któż się może ostać” (Obj. 6,14-17).

Pamiętać musimy o tym, że żaden grzech nie ostoi się przed obliczem naszego Króla, bo „Bóg nasz jest ogniem trawiącym” (Hebr. 12,29). Albo usuniemy grzech z naszych serc, póki jeszcze jest czas, albo pójdziemy z nim przed nieśmiertelne oblicze Tego, który przyjdzie sądzić świat – przed oblicze najwyższego Sędziego.

Ci, którzy przez wiarę zbliżą się do tronu łaski i otrzymają sprawiedliwość Chrystusa, która przykryje ich grzech, będą w dniu przyjścia Pana najszczęśliwszymi ludźmi. Oni pierwsi poznają Zbawiciela jako Króla i dostąpią radości w Jego królestwie. Ale czy może być coś bardziej nędznego i nieszczęśliwego jak znalezienie się wśród tych, którzy sami przekreślili sobie szansę zbawienia? Chyba jest to dno upadku ludzkiego.

Czytajmy słowa apostoła Pawła: „Gdyż sprawiedliwa to rzecz u Boga odpłacić uciskiem tym, którzy was uciskają, a wam, uciskanym, dać odpocznienie wespół z nami, gdy się objawi Pan Jezus z nieba ze zwiastunami mocy swojej, w ogniu płomienistym wymierzając karę tym, którzy nie są posłuszni ewangelii Pana naszego Jezusa Chrystusa. Poniosą oni karę: zatracenie wieczne, oddalenie od oblicza Pana i od mocy chwały jego, gdy przyjdzie w owym dniu…” (2 Tes. 1,6-10).

Podczas Swego powtórnego przyjścia Jezus wzbudzi z martwych sprawiedliwych umarłych i przemieni wszystkich sprawiedliwych żyjących. Rozgromione zostanie wszelkie zło, a śmierć zostanie zniszczona.

Jako mały dzieciak wychowywałem się na farmie mojego dziadka. Śpiewałem często wraz z babcią pieśni o wielkim dniu pojawienia się na świecie prawdziwego Króla. Pamiętam jedną z takich ulubionych jej pieśni, w niczym dziś nie staroświecką, choć kojarzącą się z życiem mojej babci. Słowa tej pieśni mocno utkwiły mi w pamięci:

„Wielki dzień się zbliża, wielki dzień się zbliża,
Czy słyszycie echo jego brzmień?
„Święci po prawicy, grzeszni po lewicy” –
Czyś przygotowany na ten dzień?”

A po tych sugestywnych, zwłaszcza dla dziecka, słowach, babcia śpiewała zwrotkę następną:

„W blaskach dzień się zbliża, w blaskach dzień się zbliża,
Czy widzicie odblask jego lśnień?
Ale jego blaski – tym co godni laski,
Czyś przygotowany na ten dzień?

Chciałem być gotowy w każdej chwili. Myślałem o tym najzupełniej poważnie. I wreszcie następowała zwrotka ostatnia:

„Dzień smutków się zbliża, dzień smutków się zbliża,
Patrzcie! – oto wielki krzyża cień,
Pod nim grzesznik staje, Bóg go nie poznaje –
Czyś przygotowany na ten dzień?”

Czy jesteś gotowy na ten dzień? My wszyscy możemy być gotowi. Chrystus chce być naszym Panem. Czy jesteś gotowy przyjacielu na przyjście króla.

Jeden z wielkich przyjaciół dzieci odwiedził pewną szkołę. W trakcie rozmowy rzekł: „Następnym razem, gdy przyjdę, dam nagrodę temu, kto ma największy porządek na swojej ławce”. „Ale kiedy pan przyjdzie” – padały pytania. „Tego nie mogę wam powiedzieć” – brzmiała odpowiedź. Mała dziewczynka, która znana była z tego, że zawsze miała bałagan zapowiedziała innym dzieciom, że zamierza zdobyć nagrodę. „Ty?! – kpili z niej koledzy – Ty nigdy nie zdobędziesz tej nagrody, bo na twojej ławce jest zawsze bałagan.” „Tak, ale ja zamierzam ją wyczyścić na początku każdego tygodnia.” „No a jeśli on przyjdzie przy końcu tygodnia?” „Wobec tego będę porządkowała codziennie rano.” „Ale on może przyjść po południu” – żartowali dalej. Dziewczynka namyślała się przez chwilę, poczym odparła: „Już wiem co zrobię. Będę stale o nią dbała.”

Podobnie musi być z tymi, którzy umiłowali przyjście Pana. Muszą być stale gotowi. Dzięki Jego łasce muszą utrzymywać nieustannie swe życie w czystości. Nie wiemy kiedy przyjdzie – wieczorem, o północy, rano, czy w południe. Musimy pamiętać słowa Zbawiciela, które nie brzmiały: „Przygotowujcie się”, lecz „Bądźcie gotowi”.


0 Comments

Polub nas na Facebooku

Wtorki z Biblią

Poselstwo trzeciego anioła

Poselstwo trzeciego anioła

Życie ma sens

Życie ma sens