Archiwum

Posty z kategorii Aktualności

Czas badania serc – Tydzień modlitwy – dzień 4

Dzień 60 — poniedziałek, 25 maja 2020

Nagroda dla cichych

„Błogosławieni cisi, albowiem oni posiądą ziemię” (Mt 5,5).

„Natura ludzka stale walczy o zdobycie jak największej sumy wrażeń i zawsze jest skłonna do kłótni, ale uczeń Chrystusa wolny jest od wszelkich pożądań — od pychy i chęci postawienia na swoim; nie dąży również do osiągnięcia przemijającej popularności. Dlatego też jego dusza żyje w spokoju, bo znajduje się całkowicie pod kierownictwem Ducha Świętego. Uczeń Chrystusa nie zdobywa za wszelką cenę miejsc najwyższych i nie ma ambicji, aby inni go podziwiali. Miejscem najwyższym dla niego będzie miejsce u nóg Zbawiciela, który go prowadzi i strzeże” (Ellen G. White, Nauki z Góry Błogosławienia, Warszawa 1998, wyd. 4, s. 19-20).

Czytaj więcej…

Czas badania serc – Tydzień modlitwy – dzień 3

Dzień 59 — niedziela, 24 maja 2020

Koniec smutku

„Błogosławieni, którzy się smucą, albowiem oni będą pocieszeni” (Mt 5,4).

„Smutek, o jakim tu mowa, wynika ze szczerego żalu za popełnione grzechy. (…) Grzesznik musi być najpierw pociągnięty do krzyża na Golgocie, bowiem patrząc na ukrzyżowanego Jezusa pozna swój grzeszny stan. Ujrzy wtedy, że dla jego grzechów Pan chwały musiał być ubiczowany i umęczony. I dojdzie do przekonania, że całe jego życie było pasmem niewdzięczności i buntu; pojmie, że w owym czasie, kiedy odpychał najlepszego Przyjaciela i gardził najcenniejszym darem niebios, był miłowany szczerze i serdecznie. Dojdzie do przekonania, że zawzięcie trwa w swych grzechach, powtórnie krzyżuje Syna Bożego i zwiększa Jego cierpienia. Zauważy, że jest on oddzielony od Boga szeroką, ciemną i głęboką przepaścią grzechu, a wówczas jego serce napełni się smutkiem. Toteż smucący się będą pocieszeni. Bóg objawia nam nasze winy w tym celu, abyśmy mogli zwrócić się do Chrystusa, bo tylko On może uwolnić z niewoli grzechu i obdarzyć wolnością dzieci Boże. Pójdźmy więc ze skruchą do stóp krzyża Chrystusowego i złóżmy tam dźwigany ciężar grzechów, aby doznać błogosławionej ulgi” (Ellen G. White, Nauki z Góry Błogosławienia, Warszawa 1998, wyd. 4, s. 14-15).

Czytaj więcej…

Czas badania serc – Tydzień modlitwy – dzień 2

Dzień 58 — sobota, 23 maja 2020Błogosławione ubóstwo

„Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem ich jest Królestwo Niebios” (Mt 5,3).

„Kto zdaje sobie sprawę, że sam nie jest w stanie wyzbyć się grzechu lub wykonać jakiejkolwiek sprawiedliwej czynności, będzie należycie cenił pomoc Chrystusa, chętnie udzielającego jej każdemu. A taki człowiek należy do grona ubogich w duchu, których Jezus nazywa, «błogosławionymi». Zanim Chrystus okaże grzesznikowi swe przebaczenie, wzbudza w jego duszy żal i skruchę. Uświadomienie sobie własnych grzechów jest sprawą Ducha Świętego. Oddziaływanie Ducha Świętego polega na tym, że człowiek widzi wyraźnie, iż nie przedstawia sobą nic dobrego, a wszystko co dotychczas czynił, było splamione grzechem i własnym „ja”. Taki człowiek jest podobny do celnika, nie mogącego śmiało spojrzeć w niebo i wołającego w pokorze ducha: «Boże, bądź miłościw mnie grzesznemu». (…) Wszyscy znający ubóstwo swej duszy i wiedzący, że nie ma w nich nic dobrego, mogą otrzymać sprawiedliwość i siłę od Jezusa Chrystusa” (Ellen G. White, Nauki z Góry Błogosławienia, Warszawa 1998, wyd. 4, s. 12-13).

Czytaj więcej…

Czas badania serc – Tydzień modlitwy – dzień 1

100 Dni Modlitwy — Tydzień 9 — 22 maja 2020


„Badaj mnie, Boże, i poznaj serce moje, doświadcz mnie i poznaj myśli moje! I zobacz, czy nie kroczę drogą zagłady, a prowadź mnie drogą odwieczną!” (Ps 139,23-24).

Przed laty, kiedy rozpoczynałem służbę pastorską, zostałem zaproszony do przeprowadzenia spotkań poświęconych duchowemu ożywieniu w chrześcijańskiej szkole podstawowej. W ciągu tego tygodnia dowiedziałem się, że dwaj nauczyciele w tej szkole są ze sobą silnie skłóceni. Ich negatywne wzajemne postawy regularnie psuły atmosferę podczas rad nauczycielskich. Kiedy jeden coś proponował, drugi był natychmiast przeciwny. Wyczuwało się silne napięcie między nimi. Było jasne, że się nie lubią.

Pod koniec tygodnia przemawiałem na temat wielkiej wstawienniczej modlitwy Chrystusa zapisanej w J 17. Jezus przygotowywał się do odejścia i niebawem miał pozostawić swoich uczniów. Zbliżało się wydanie Go i ukrzyżowanie. Potem miał zmartwychwstać i wrócić do Ojca. Jego gorliwa modlitwa odzwierciedla to, co leżało Mu na sercu. Świadczy o tym, o czym myślał na krótko przed swoją śmiercią na krzyżu. Zbawiciel troszczył się o jedność Jego Kościoła. Modlił się: „Aby wszyscy byli jedno, jak Ty, Ojcze, we mnie, a Ja w tobie, aby i oni w nas jedno byli, aby świat uwierzył, że Ty mnie posłałeś” (J 17,21). Chrystus pragnął, by ustały niezgoda, zazdrość, dążenie do władzy i konflikty wśród Jego uczniów. Modlił się, by ich jedność wbrew dzielącym ich różnicom świadczyła światu o mocy Jego miłości.

Kiedy mówiłem uczniom i nauczycielom o tym pragnieniu Jezusa, stało się coś niezwykłego. Ostatniego wieczora tego tygodnia zaplanowaliśmy umywanie nóg i wieczerzę Pańską. Duch Święty działał z mocą. Bóg poruszał serca. Dwaj nauczyciele skłóceni ze sobą uklękli kolejno i umyli sobie nawzajem stopy. Duch Święty przełamał bariery. Uścisnęli się, wyznali sobie nawzajem winy i modlili się razem.

Uczniowie Jezusa doświadczyli podobnej błogiej skruchy i pokory podczas dziesięciu dni modlitwy w sali na piętrze poprzedzających dzień Pięćdziesiątnicy. W tych dniach uczniowie wyznali swoje drobne wzajemne uprzedzenia. Wyrazili skruchę z powodu zawiści i pychy. Ich serca zostały napełnione miłością do Chrystusa i podporządkowali się Mu zupełnie. Jakże żałowali, że nie postępowali tak w ciągu minionych trzech i pół roku!

Czy kiedykolwiek przeżyłeś coś takiego? Czy kiedykolwiek marzyłeś o tym, by cofnąć się w czasie i naprawić swoje błędy?

Kiedy widzimy miłość i dobroć Boga o sprawiedliwość Jego charakteru, wówczas uznajemy naszą słabość, niedociągnięcia i grzechy. W jasnym świetle Jego bezwarunkowej miłości i doskonałości nasze serca zostają upokorzone. Zostajemy poprowadzeni do szczerego wyznania win i skruchy. Prosimy Boga o zbawienie i sprawiedliwość, które tylko On może nam dać. Kiedy zostajemy przejęci Jego świętością, wołamy wraz z prorokiem Izajaszem: „Biada mi! Zginąłem!” (Iz 6,5). Badanie siebie nie zawsze jest miłym doświadczeniem, ale jest absolutnie konieczne. Badając nasze serca, pytamy Boga: „Czy jest we mnie coś, co nie jest zgodne z Twoją wolą?”. Modlimy się: „Panie, objaw mi te moje postawy, które czynią mnie niepodobnym do Jezusa”.

Bożym celem w tym procesie jest prowadzenie nas do bliższej więzi z Nim. On nie chce, byśmy tkwili w poczuciu winy, pełni wyrzutów sumienia z powodu grzesznej przeszłości. Jego celem jest prowadzenie nas „drogą odwieczną”. Choć dobrze jest uczciwie przyjrzeć się swojemu duchowemu życiu, niezdrowo jest wciąż rozpamiętywać błędy przeszłości. Rozmyślanie o naszych pomyłkach i ciągłe skupianie uwagi na tym, co zrobiliśmy złego, może nas jedynie zniechęcić i przygnębić.

Zawsze pamiętaj, że nasz Pan jest potężniejszy niż nasze błędy i większy niż nasze zaniedbania i porażki. Z pewnością powinniśmy rzetelnie poznać nasz rzeczywisty stan, ale jeszcze ważniejsze jest, byśmy poznali łaskę Bożą. Zrozumienie naszych słabości przygotowuje nas do przyjęcia Jego siły. Zrozumienie naszej grzeszności przygotowuje nas do przyjęcia Jego sprawiedliwości. Zrozumienie naszej niewiedzy przygotowuje nas do przyjęcia Jego mądrości. Celem przekonującego wpływu Ducha Świętego jest prowadzenie nas do Jezusa. Kiedy dostrzegamy nasze grzechy i błędy dzięki procesowi badania serca, możemy dziękować Bogu, że Duch Święty prowadzi nas bliżej do Jezusa, a w wyniku tego także bliżej do siebie nawzajem. Przekonująca moc Ducha Świętego przygotowuje nas na przyjęcie pełni Ducha Świętego w mocy późnego deszczu. Ale zanim Bóg nas odrodzi, musi nas skruszyć. Zanim nas uzdrowi, musi nas oczyścić. Zanim obejmie w panowanie nasze serce, musi z niego usunąć egoizm.

Mark Finley

[Autor jest asystentem przewodniczącego Generalnej Konferencji].

Czytaj więcej…

Co to znaczy bać się Boga?

W Obj. 14,7 ludzkość została wezwana do tego, by się bać Boga.
Ale jak to rozumieć?
Co to znaczy bać się Boga?
Jak mogę poznać, czy się Go boję?

Bojaźń (strach, lęk, obawa) jest uważana za negatywne uczucie, które nie powinno mieć miejsca w naszym związku z Bogiem. Prawdą jest, że bojaźń to silne uczucie, które czasami paraliżuje człowieka, przez co może blokować jego pozytywne działania. Jednak z drugiej strony bojaźń jest wewnętrzną reakcją wywołującą określone postępowanie człowieka, który jej doświadcza. Oczywiście, nikt nie chciałby się zwracać do Boga jako strasznej, grożącej zniszczeniem istoty. Mimo to Biblia podaje kilka powodów, dla których powinniśmy bać się Boga. Wymienię trzy z nich.

1. Majestatyczna obecność Boga

Bojaźń Boża wynika z uznania Jego wielkości i niezwykłości. On jest rzeczywiście straszną istotą, przerażającą swą obecnością. Jego widzialne objawienie się napełnia bojaźnią, a nawet przerażeniem, jej świadków, gdyż ich życie wydaje się zagrożone (patrz V Mojż. 7,21; 10,17; I Mojż. 16,13). Jest to naturalna reakcja na pełną majestatu obecność Bożą. Jego wyjątkowa świętość przekracza nasze pojęcie, a my boimy się tego, czego nie możemy zrozumieć. Na przykład uczniów Jezusa „ogarnął (…) lęk” (Mar. 9,6), gdy „przemienił się przed nimi” (Mar. 9,2).

Aby pomóc nam wyeliminować lęk, Bóg mówi: „Nie bój się” (I Mojż. 15,1; Sędz. 6,23). Jest to zaproszenie, by zaufać Panu, przybliżyć się do Niego, znaleźć w Nim raczej miłościwą opiekę niż powód do lęku. Tak więc zwrot „bójcie się Boga” wyraża w Piśmie Świętym ideę zaufania Panu. Właściwą reakcją człowieka na straszną obecność Boga jest uległość wobec Niego.

2. Pełne mocy czyny Boże

Bóg dokonuje niezwykłych czynów od początku historii ludzkości, a Jego pełne mocy działanie wprawia tych, którzy je widzą, w przerażenie. Podczas wyjścia z Egiptu Pan cudownie wyzwolił swój lud z rąk Egipcjan. Wskutek tego „lud bał się Pana” (II Mojż. 14,31). Cudowne uzdrowienia dokonywane przez Jezusa (patrz Łuk. 7,16; 8,35), a także Jego władza nad przyrodą (patrz Mar. 4,41; Jan 6,19) napełniały lękiem serca ludzi. To był lęk wynikający z zetknięcia się z czymś niepojętym.

Ponieważ Boże działania są zbawczej natury, lęk, jaki wzbudzają, powinien prowadzić do wdzięczności względem Boga i oddawania Mu czci. Tak więc bać się Pana to znaczy czcić Go i ufać Mu. Ci, którzy tak czynią, przejawiają prawdziwą bojaźń Pańską (patrz Ps. 40,4; Łuk. 7,16). Oni także są tymi, którzy rzeczywiście radują się w Panu (patrz Ps. 64,10-11).

3. Sprawiedliwy sąd Boży

Jest on ściśle związany z działaniem Boga w historii ludzkości. Jego sąd nad narodami wywołuje ich lęk i przerażenie (patrz Ps. 9,20-21). Jednak ci, którzy boją się Pana w sensie zaufania Mu, postrzegają w tym sądzie przejaw Jego sprawiedliwości i zbawczej mocy, więc oddają Mu chwałę za objawienie Jego sądu (patrz Obj. 15,3-4). Jest w tym element lęku spowodowanego majestatem i wielkością Boga, którego istota i czyny przekraczają nasze możliwości pojmowania. Jednak ci, którzy się Go boją, odkrywają, że mogą Mu zaufać i że nie zagraża On ich egzystencji. Przeciwnie — jest jedynym źródłem ich zbawienia. Nie uciekają przed Nim w przerażeniu. Ich reakcją jest raczej poddanie się Mu w całkowitym posłuszeństwie i umiłowaniu Jego woli.

Biblia określa człowieka bojącego się Pana jako osobę, która czci i uwielbia Boga oraz jest posłuszna Jego woli (patrz V Mojż. 8,6). Oczywiście, emocjonalny element nigdy nie jest zupełnie wyeliminowany, ale reakcją nań jest poddanie się i trwanie we wspólnocie z Bogiem, który chociaż jest większy niż ktokolwiek z ludzi, to jednak przemawia do nas i mówi: Nie bój się, zaufaj Mi.

W Obj. 14,7 poselstwo, żeby się bać Pana jest skierowane w kontekście konfliktu między wyznawcami Boga a siłami zła. Ludzkość jest wezwana, by uznać Boży majestat i wielkie zbawienie dokonane przez Chrystusa oraz poddać się chętnie miłościwej woli Bożej. Bojaźń Boża nabiera też szczególnego znaczenia, gdyż „nadeszła godzina sądu” Jego. Wymowa omawianego tekstu jest wyraźna: ci, którzy boją się Pana, nie muszą się obawiać sądu ostatecznego. Wiedzą bowiem, że Bóg jest ich potężnym, godnym zaufania, miłującym Zbawicielem.


Autor i źródło: Zenon Kuchcik, “Co to znaczy bać się Boga?”, czasopismo “Znaki Czasu”,  1998

„Bóg, który wybawia”

Dekalog jako ewangelia

Ludzie epoki burzliwego rozwoju techniki są z jednej strony dumni ze swych osiągnięć, lecz z drugiej strony odczuwają coraz wyraźniej, że ich człowieczeństwu zagraża niebezpieczeństwo. Nie kontrolowana aktywność może szybko i bez trudu  pozbawić człowieka tych wartości wewnętrznych, które wyróżniają go spośród innych żywych stworzeń. Coraz rzadziej człowiek ulega utopii, że sama zmiana struktur społecznych zapewni mu szczęście.

Wielu ludzi ponownie uświadamia sobie, że chcąc realizować nakaz: „człowieku, bądź człowiekiem”, musi zwracać się do Bożego objawienia. Spiżowym zaś fundamentem tego objawienia jest dekalog, traktowany jako jądro biblijnych reguł życia. Reguł, które obejmują powinności wobec Boga, bliźniego i samego siebie. Niestety, wielu chrześcijan, a nawet teologów, nie zdaje sobie sprawy, że dekalog jest nie tylko prawem, ale także dobrą nowiną (ewangelią).

Natomiast fakt, że w chrześcijańskich katechizmach dekalog został skrócony, a mówiąc dokładniej — wręcz okaleczony — to już inny problem. Zaczyna się tam bowiem od słów: „Jam jest Pan, Bóg twój (…). Nie będziesz miał innych bogów obok mnie”. W tym ujęciu przykazania przyjmują wyłącznie charakter przepisów, praw, nakazów czy rozkazów. Stąd już niedaleko do wyobrażania sobie Boga jako surowego pana i władcy, zamykającego człowieka w ustalonych przez siebie wąskich ramach postępowania, a  przekroczenie ich jest karane. Tak naprawdę to dekalog rozpoczyna się od słów: „Jam jest Pan, Bóg twój, który cię wyprowadził z ziemi egipskiej, z domu niewoli” (II Mojż. 20,2).

Czytaj więcej…

„Bądźcie wy tedy doskonali”

Załamanie duchowe, zniechęcenie, rozpacz — tak typowe dla współczesnych czasów — często mają swój początek w uświadomieniu sobie różnicy pomiędzy tym, jakimi powinniśmy być, a stanem, w jakim naprawdę się znajdujemy. Największym też bojem w życiu chrześcijanina jest próba pojednania świadomego kalectwa naszej grzesznej natury z wymaganą doskonałością charakteru samego Boga.

 „Bądźcie wy tedy doskonali, jak Ojciec wasz niebieski doskonały jest”  (Mat. 5,48) — powiedział Zbawiciel. Problem polega na tym, jak to osiągnąć. Słyszymy nieraz głosy:

— Próbuj! Próbuj mocniej! Pozwól Bogu działać. Niech Jezus wejdzie do twego serca.

Te rady są dobre. Próbujemy i… upadamy. W końcu przestajemy próbować. Krzyczymy w rozpaczy:

— To beznadziejne! Nigdy nie będę doskonały!

Razem z apostołem Pawłem jesteśmy gotowi wołać: „Nędzny ja człowiek! Któż mnie wybawi z tego ciała śmierci?” (Rzym. 7,24). „Albowiem nie czynię dobrego, które chcę, tylko złe, którego nie chcę” (Rzym. 7,19). A przecież mimo całej naszej rozpaczy nieustannie dźwięczą nam w uszach słowa: „Bądźcie wy tedy doskonali, jak Ojciec wasz niebieski doskonały jest”.

Czytaj więcej…

Biblijny chrzest

Pewien znany kaznodzieja mawiał: „Siedzenie w kościele nie zrobi z ciebie chrześcijanina, tak jak siedzenie w kurniku nie zrobi z ciebie kurczaka”.
Żaden chrzest nie uczyni z ciebie chrześcijanina.
Chrzest poświadcza to, co się dokonało w naszym umyśle. Chrzest jest wyrazem tego, że dzięki mocy Ducha Świętego, Jego przewodnictwu i działaniu przyznaliśmy się do naszych grzechów i upamiętaliśmy się, oraz że odtąd pragniemy żyć nowym życiem w Chrystusie.
Chrzest nic nie znaczy, jeśli nie nastąpiło prawdziwe nawrócenie jako potwierdzenie tego, co Duch Święty dokonał w nas, uzdalniając nas, byśmy się stali cząstką rodziny Bożej. Ale także nie możemy stać się członkami Kościoła bez chrztu.
Chrzest potwierdza naszą więź z Chrystusem, tak samo jak ślub potwierdza publicznie to, iż dwoje ludzi odmiennej płci staje się jedno oraz, że zdecydowali się poświęcić życie sobie nawzajem.

Pochodzenie chrztu

Czytaj więcej…

Historyczne potwierdzenie proroczych okresów

Wprowadzenie

Proroczy okres trzech i pół czasu, 42 miesięcy czy 1260 dni występuje kilka razy w Księdze Daniela i Apokalipsie Jana (zob. tabela poniżej). Jako adwentyści dnia siódmego wierzymy, że papiestwo jest potęgą symbolizowaną przez mały róg w rozdziałach 7 i 8 Księgi Daniela, a symboliczne 1260 dni oznaczają 1260 rzeczywistych lat supremacji papieskiej początkowo jako potęgi wzrastającej, a następnie tracącej na znaczeniu. Wierzymy także, że upadek papiestwa w 1798 roku jest porównany w Ap 13,3 do „śmiertelnej rany”, która zostanie wygojona, zaś „czas, czasy i pół czasu” w Dn 7,25 wiąże się z tym samym okresem w Ap 12,14 i 1260 dniami w Ap 12,6 i 42 miesiącami z Ap 13,5. Tak więc wierzymy, że rok 1798 to najbardziej prawdopodobny terminus ad quem (data zakończenia) trzech i pół czasu czyli 1260 proroczych dni z Dn 7,25 i Ap 12,6.

Dn 7,25………Czas i dwa czasy i pół czasu
Dn 12,7………Czas, dwa czasy i pół czasu
Ap 11,2………42 miesiące
Ap 11,3………1260 dni
Ap 12,6………1260 dni
Ap 12,14…….Czas i czasy, i pół czasu
Ap 13,5………42 miesiące

Okres wymieniony w Dn 7,25 jest także powiązany z 1290 i 1335 dniami z Dn 12,11-12. To znaczy, że nie możemy odrzucić 538 roku n.e. jako terminus a quo (daty początkowej) 1260 dni, ani 508 roku n.e. jako terminus a quo 1290 i 1335 dni, kiedy „codzienna” została odjęta i ustanowiono „obrzydliwość spustoszenia”. Jednak trzymanie się tych dat wydaje się być prawdziwym wyzwaniem. Co wydarzyło się w 508 roku n.e. i 538 roku n.e., co mogłoby wspierać pogląd, iż daty te mają istotne znaczenie dla wzrostu potęgi papiestwa? Moja strategia będzie polegać na sięgnięciu nie tylko do historii, ale także starych kanonów1, kodycyli2, dekretów i pism w celu rzucenia światła na znaczenie 508 roku i 538 roku, które nie są z reguły podkreślane w ogólnych podręcznikach historii, jako że historycy nie są zainteresowani znaczeniem tych dat nadanym im w proroctwach.


1. Kanony kościelne to uchwały soborów będące elementami prawa kościelnego.
2. Kodycyle to zbiory praw cesarstwa.

Czytaj więcej…

Astronomiczne dowody

Czy kiedykolwiek obserwowałeś kalendarz aby dowiedzieć się, który dzień jest siódmym dniem tygodnia? W niewielu z nich niedziela występuje jako pierwszy dzień tygodnia, poniedziałek jako drugi, wtorek – trzeci, środa – czwarty, czwartek – piąty, piątek – szósty, sobota jako siódmy. W większości kalendarzy jest inaczej. Niedziela występuje jak siódmy dzień tygodnia. Czy niedziela jest siódmym dniem tygodnia? Biblia uczy, że nie. To sobota jest siódmym dniem tygodnia.

Skąd pochodzi cykl tygodniowy? Jest zależny od Słońca – Słońce odpowiedzialne jest za cykl roczny. Księżyc jest odpowiedzialny za cykl miesięczny. Ziemia obraca się wokół własnej osi i w ten sposób powstaje cykl dzienny. Od stworzenia nic się nie zmieniło. Pierwszy dzień pozostaje pierwszym, drugi drugim i tak do siódmego – soboty.

Świadectwo Królewskiego Obserwatorium Greenwich w Londynie.

Czytaj więcej…

Polub nas na Facebooku

Wtorki z Biblią

Poselstwo trzeciego anioła

Poselstwo trzeciego anioła

Życie ma sens

Życie ma sens